Podróże po Europie

MÓJ ADRES... CAŁY ŚWIAT !

Sentymentalna podróż do Wilna znów w modzie!

Wilno – jedno z miast bliskich, i w przenośni i dosłownie. Dla miłośników Kresów Wschodnich, tradycji romantycznej i II Rzeczpospolitej – program obowiązkowy. Ale w Wilnie nudzić się nie będą również ci, którzy chcą po prostu zobaczyć fajne miasto i dobrze się przy tym bawić.

Ostra Brama, muzeum Adama Mickiewicza, Uniwersytet Wileński, Rossa – „polskich” punktów na planie Wilna jest znacznie, znacznie więcej. Nic dziwnego, że o każdej porze roku, najwięcej jednak od maja do października, do Wilna ściągają autokarami polscy turyści. Przeważnie starsi lub szkolna młodzież. Dużo też jest turystów indywidualnych, którzy wybierają podróż samochodem (Litwa ma świetne drogi!), pociągiem (niestety, w tej chwili nie ma bezpośredniego połączenia między Warszawą a Wilnem) a nawet samolotowe (poza sezonem można trafić na całkiem korzystne oferty np. LOT).

Wilno jest dobrze przygotowane na przyjęcie gości z Polski, choć dość licznie przybywają tu również turyści z Niemiec (dla nich magnesem jest zwłaszcza Kłajpeda i osady na Mierzei Kurońskiej). Jednak Polacy mogą się czuć jak u siebie – co piąty mieszkaniec Wilna to Polak, rodowici Litwini w większości przynajmniej rozumieją język polski. I mimo różnych napięć między naszymi państwami zwyczajni ludzie są dla turystów z Polski życzliwi i gościnni – pod warunkiem oczywiście, że goście powstrzymają się od głośnego wyrażania opinii, że Wilno powinno należeć do Polski, albo śpiewania legionowych piosenek. Pamięć dwudziestolecia międzywojennego i zajęcia Wilna przez polskie wojska jest tu wciąż żywa.

Sentymentalna podróż do Wilna nie musi (nie powinna) jednak zawierać mocarstwowych resentymentów. Wilno było kiedyś polskie, teraz jest stolicą Litwy, oba kraje połączyła Unia Europejska. Wilno jest jednak przede wszystkim miastem wielokulturowym, w którym tradycje polskie mieszały się przez wieki z litewskimi, niemieckimi, żydowskimi, muzułmańskimi i białoruskimi. Co więc Polak-Europejczyk powinien zobaczyć w Wilnie?

Góra Zamkowa – ruiny zamku pamiętają czasy wielkich książąt litewskich, czasy wielkiej dynastii Jagiellonów. Warto wspiąć się na to wzgórze, by zobaczyć przepiękną panoramę miasta, pełną krzyży (w Wilnie nie należą do rzadkości ulice, przy których znajdują się dwa lub nawet trzy kościoły), wież i parków.

Katedra św. Stanisława i św. Władysława – nie sposób jej przegapić. Na środku głównego placu miasta, u podnóża Góry Zamkowej stoi ogromna, klasycystyczna świątynia. Prostota, ogrom, jasne barwy potęgujące wrażenie świetlistości. I stulecia zamknięte w kamieniach. Właśnie tam miał miejsce potajemny ślub króla Zygmunta Augusta i Barbary Radziwiłłówny. Perłą katedry jest kaplica św. Kazimierza Jagiellończyka.

Aleja Giedymina – główna ulica Wilna, prowadząca do gmachu litewskiego Parlamentu. Pełna eleganckich lokali, drogich sklepów, siedzib banków i urzędów centralnych. Choć nie ma w sobie nic sentymentalnego, warto nią przejść i stanąć pod litewskim Sejmem, by przypomnieć sobie, jaką cenę Litwini zapłacili za swoją niepodległość w 1990 roku. Że na litewski Sejm, po proklamacji niepodległego państwa litewskiego, natarły radzieckie czołgi zabijając i raniąc obrońców, zwykłych ludzi. To jeden z najbardziej poruszających momentów, nie warto go „odpuszczać”.

Ostra Brama – powrót na stare miasto, ulica Zamkowa i Wielka, i już jesteśmy nieopodal Ostrej Bramy – świętego dla Polaków i Litwinów miejsca kultu Maryi. „Matko Święta, co Jasnej bronisz Częstochowy i w Ostrej świecisz Bramie…” – Adam Mickiewicz zestawił dwa sanktuaria, odległe od siebie nie tylko o setki kilometrów. Jasna Góra, twierdza niedostępna dla wrogów i trudno dostępna dla pielgrzymów i Ostra Brama, do której można wejść wracając z pracy, idąc do domu z zakupami, lub nawet nie wchodzić – po prostu podejść pod otwarte okno i popatrzeć na cudowny obraz, przed którym modliło się tyle pokoleń mieszkańców Wileńszczyzny.

Cmentarz na Rossie
– tej nekropolii też nie można nie odwiedzić. Trochę dlatego, że w grobie matki spoczywa tam serce marszałka Józefa Piłsudskiego. Trochę dlatego, że jest tam kwatera wojskowa, świadcząca o polskości Wilna i Wileńszczyzny. A przede wszystkim dlatego, że Rossa jest oszałamiająco piękna. Wiosną soczyście zielona, jesienią – różnobarwna. Grobowce, z wielkim wysiłkiem restaurowane, przenoszą nas w czasy, które już nie wrócą, ale o których trzeba pamiętać.
Muzeum Adama Mickiewicza – miejsc, w których autor „Dziadów” i „Pana Tadeusza” mieszkał, uczył się i pracował jest w Wilnie wiele. Warto odwiedzić przynajmniej dwa: w zaułku Bernardyńskim mieści się muzeum wieszcza. Zaś niedaleko Ostrej Bramy, po wejściu w rokokową bramę prowadzącą do dawnego klasztoru Bazylianów przeniesiemy się na chwilę w epokę carskich prześladowań filomatów i filaretów. Duch romantyzmu zdecydowanie w Wilnie jest żywy.


Anna Kozłowska
Kreator strony - przetestuj