Podróże po Europie

MÓJ ADRES... CAŁY ŚWIAT !

Prawdziwa Grecja- wyspy

O wakacjach w Grecji marzyłam „od zawsze”. Kolebka europejskiej cywilizacji, zabytki, smaczna kuchnia – no i klimat, dla mnie – ciepłolubnego zmarzlucha – idealny! Gdy pewnego roku wiosna opóźniała się ponad miarę, marzenia zamieniłam na bilet lotniczy do Aten. A tam kupiłam następny – na jedną z wysp. Bo choć myśląc „Grecja” widzimy Akropol, to jednak historia i cywilizacja Grecji to wyspy!

Nie poleciałam na Kretę, choć to od niej powinno się zacząć grecką przygodę. Może dlatego, że tak naprawdę nie chciałam ani zwiedzać, ani poznawać, ale po prostu – smakować Grecję. Więc – Cyklady, tak jak śpiewa Kora „Cykady na Cykladach…”.

Cyklady – 220 wysp w południowo-zachodniej części Morza Egejskiego. Duży archipelag z kilkunastoma bardzo znanymi wyspami, i dziesiątkami wysp, o których nie piszą przewodniki. Te najbardziej znane – Santorini, Mykonos, Ios, Naksos, Paros – przyciągają co roku setki tysięcy turystów. Na tych nieznanych życie toczy się swoim rytmem, jak przed setkami lat. – Poleć do Aten, z Pireusu odpływają promy na większe wyspy, stamtąd można kutrami podpłynąć na taką wysepkę, skąd kartki pocztowej nie wyślesz – kusił znajomy, prawdziwy znawca Grecji. Jednak – dość zachowawczo – zdecydowałam się na jedną z najbardziej znanych wysp archipelagu, Mykonos. Być może przeważyła właśnie chęć zasypania znajomych kartkami, bo pocztówki z oślepiająco białymi domami, klimatycznymi wiatrakami i wybrzeżami, o które rozbijają się fale są po prostu bajeczne. Dlaczego przyjaciele nie mieliby zazdrościć mi spacerów po szerokich na metr uliczkach wyspiarskich miasteczek?

Greckie wyspy to nie tylko piękne widoki. To również oszałamiająco dobra kuchnia. Dzień rozpoczyna się od owoców, prawdziwego jogurtu, konsystencją przypominającego śmietanę, miodu i aromatycznej, pachnącej kawy. Lunch – karafka wina, tzatziki, małże w sosie pomidorowym z kozim serem, lekki deser – znów jogurt z miodem (absolutnie niedietetyczny, grecki jogurt to niemal śmietana). Kolacja – wino, ryba z grilla, przepyszna grecka sałata z fetą, twardą, słoną, startą na wiórki. I owoce, owoce, owoce! Na wyspach nie ma kiepskich knajp. Te, działające przy hotelach, trzymają poziom – aczkolwiek najlepsze oczywiście są te, usytuowane wzdłuż plaży. Na Mykonos – np. w rejonie Platys Gialos – posiłki można zamówić nawet na plażę! Albo, nie przerywając plażowania, można narzucić tylko dłuższą koszulę i usiąść na tarasie (do restauracji wymagany jest jednak bardziej kompletny strój).

Nocne życie koncentruje się oczywiście w największych kurortach - na Mykonos i na Santorini turyści spragnieni dobrej zabawy i ouzo na pewno nie będą mogli narzekać.

Coś dla ciała, coś dla ducha. Odwiedzając Cyklady, trudno pominąć Delos – najmniejszą wyspę archipelagu, obecnie zupełnie niezamieszkałą, zmienioną w jedno wielkie stanowisko archeologiczne. Przed wiekami – centrum polityczne i religijne archipelagu, wyspiarskiej Grecji. Delos, jedno z najważniejszych miejsc kultu Apollina (na niej najpiękniejszy grecki bóg miał przyjść na świat wraz ze swoją siostrą Artemidą). Historia Delos jest równie burzliwa, jak dzieje całej Grecji, zaś wykopaliska na tej wyspie należą do najważniejszych w Grecji: świątynie, port ze wszystkimi urządzeniami, ciekawe miasto handlowe i liczne domy prywatne pozwalają wyobrazić sobie dość dokładnie, jak wyglądało życie Greków w I wieku p.n.e.

Na niemal każdej większej wyspie jest oczywiście Muzeum Archeologiczne, w którym można oglądać mniejsze lub większe eksponaty świadczące o wielkiej i długiej historii kraju i konkretnej wyspy. Jednak jeśli ktoś nie lubi sięgać aż tak głęboko do historii, wizyty w tych placówkach nie są obowiązkowe!

Oczywiście, wyspy greckie to nie tylko Cyklady. Na drugim biegunie, najbardziej wysunięty na wschód, tuż przy tureckim wybrzeżu wyspy Kos i Rodos również są magnesem dla setek tysięcy turystów. Zresztą te wyspy od tysięcy lat były magnesem: na Kos przybywali chorzy z całego śródziemnomorskiego świata, by błagać boga medycyny Asklepiosa o zdrowie i życie. 

Wyspa, bogata w cyprysowe i sosnowe lasy, mogła mieć właściwości uzdrowiska – nic dziwnego, że błagania często okazywały się skuteczne. Na wyspie „działał” również drugi bóg – Apollo uzdrowiciel – i to od XIV wieku przed naszą erą! Rodos, wyspa boga słońca, z mitycznym Kolosem Rodyjskim, wspaniałym Pałacem Wielkich Mistrzów, pamiętających wyprawy krzyżowe – to żywy dowód na poplątane losy Dodekanezu. Na każdym kroku widać bliskość kulturową z sąsiednią Turcją – przez setki lat Dodekanez był przecież częścią imperium osmańskiego. Z kulturą Grecji kontynentalnej czy zachodnich wysp greckich trudno szukać głębszych podobieństw. A przecież to Grecja. Tylko że każda z wysp greckość wyraża na swój sposób!

Anna Kozłowska
Kreator strony - przetestuj