Podróże po Europie

MÓJ ADRES... CAŁY ŚWIAT !

Barcelona w weekend

Stolica Katalonii to jedno z miast, w którym chyba każdy kto kocha słońce, południową kuchnię, dobre wino i sjestę, chciałby mieszkać, żyć, bawić się i kochać. Jedno z najbardziej roztańczonych, najweselszych miast Europy. Nie na darmo uwieczniona w filmie „Smak życia”. Kto nie widział, niech zobaczy – i zapragnie wyjechać. Może nie na całe życie. Choćby na dłuższy weekend.

Barcelona to miasto doskonale zaprojektowane – może dlatego życie w nim wydaje się tak łatwe, przyjazne i bezproblemowe (choć każdy rodowity Katalończyk zapewne powie, że takie nie jest). Przez stulecia zamknięte w murach Dzielnicy Łacińskiej (Barcelona do połowy XIX wieku miała status twierdzy), pięło się wzwyż na nieprawdopodobną wysokość. Kilkupiętrowe, wąskie gotyckie kamienice rzucają głęboki cień na wąskie uliczki starówki. Dzielnica Łacińska jest więc niemal bez przerwy zatopiona w mroku i przyjemnym chłodzie – nic więc dziwnego, że turyści, zwłaszcza latem ściągają w okolice katedry i Placu Królewskiego wczesnym przedpołudniem, by poszukać schronienia przed palącym słońcem. Bo być w Barcelonie i nie zobaczyć pozostałości po Imperium Rzymskim, po mieście żydowskim które przestało istnieć w czasach terroru Wielkiej Inkwizycji, nie pospacerować ulicami starówki – nie podobna. I to nawet, jeśli do miasta ściągnęło nas zupełnie coś innego. I choć zwiedzać starówkę, z jej wszystkimi skarbami, można by było kilka dni, wystarczy kilka godzin by zobaczyć najważniejsze perły starej Barcelony.

Barcelona nowożytna, która zaczęła się rozwijać w drugiej połowie XIX wieku i przez następne kilkadziesiąt lat dokonała olbrzymiego cywilizacyjnego skoku, który uczynił z niej jedno z najpiękniejszych miast Europy, ma swoje tropy i swoje skarby, które oferuje miłośnikom sztuki i zabytków. I tu tych, którzy do miasta przybywają na dwa, trzy dni, czekają trudne wybory. Jeden dzień wypada poświęcić na przejście szlakiem Gaudiego i innych wielkich modernistów, którzy tworzyli Barcelonę taką, jaką widzieli w swoich marzeniach włodarze miasta i autonomicznej Katalonii. Park Gaudiego, a raczej – Park Guell, którego jednym z architektów był Antonio Gaudi – to dobrych kilka godzin błądzenia po alejkach, podziwiania dziwnych, czasem wręcz dziwacznych budowli, rzeźb i mozaik. Gaudiego i modernistów wyśledzimy też w dzielnicy Eixample – tam znajdują się domy jak z bajki z falującymi fasadami, ceramicznymi dekoracjami, kolorowymi dachami, zwieńczonymi baśniowymi wręcz wieżyczkami. I Sagrada Familia – secesyjna bazylika, którą zaprojektował Gaudi. Budowa świątyni rozpoczęła się w 1924 roku i ciągle trwa! W czasach, gdy największe budynki powstają w ciągu kilku, góra kilkunastu lat, to wręcz szokujące. Budowa ma zakończyć się w 2026 roku, dokładnie sto lat po śmierci Gaudiego. Na razie okolice świątyni i jej wnętrze przypominają wielki plac budowy. Dla koneserów, albo tych, którzy nie wyobrażają sobie, że mogliby wyznać znajomym że byli w Barcelonie ale nie zobaczyli na żywo świątyni Gaudiego.

Dla mnie serce Barcelony to La Rambla, najbardziej znana, głośna i rozświetlona słońcem ulica Barcelony, prowadząca od Plaça de Catalunya do kolumny Kolumba nad portem Port Vell. Kafejki, uliczne teatry, stragany wypełnione kwiatami, wielka hala targowa oferująca wszystko co najlepszego (a na pewno najsmaczniejszego) ma Barcelona do zaoferowania – La Rambla, jak stwierdził jeden hiszpańskich poetów „to jedyna ulica na świecie, która mogłaby nie mieć końca”. Miło jest nią chodzić (nawet w tłumie), miło usiąść w jednym z ogródków i popijając białą sangrię lub pyszną kawę patrzeć na korowód mieszkańców i turystów. Trzeba mieć tylko oczy szeroko otwarte, bo to jedno z ulubionych miejsc gdzie grasują kieszonkowcy. Nie brakuje ich jednak nigdzie, gdzie są turyści – ryzyko okradzenia jest równie duże w katedrze św. Eulalii.

Fani piłki nożnej zapewne nie odpuszczą wizyty w muzeum FC Barcelona, nawet jeśli nie zdołają kupić biletu na mecz jednego z najbardziej utytułowanych klubów piłkarskich na świecie. Wielbiciele plażowania znajdą coś dla siebie – Barcelona ma wspaniałe plaże, ciągnące się w okolicach portu barcelońskiego. Można pływać, podziwiać statki i jachty cumujące w porcie, w ciągu dnia wpaść na małą przekąskę do jednego z wielu tapas barów, wieczorem zasiąść w nadmorskiej restauracji nad paellą z owocami morza i butelką wyśmienitego białego wina. Na nabrzeżu roi się też od świetnych klubów i dyskotek, w których zabawa kończy się o świcie. Tylko skąd wziąć potem siły na zwiedzanie?


Anna Kozłowska
Kreator strony - przetestuj